wtorek, 28 lutego 2012

Czy powinniśmy towarzyszyć dziecku w konfliktach ze światem

Na pewno dziecku należy się szacunek. Jeśli istnieje między nami dobra, mocna więź, to gdy zaczynają się problemy, zazwyczaj wiemy, z czego one wynikają.
I jest zupełnie naturalne, że wspólnie staramy się je rozwiązać. Jeśli, przypadkowo, 15-letnia córka wraca do domu pijana albo ma problemy z nauką, to oczywiście nie udajemy, że nic się nie dzieje. Warto wtedy zapytać: " Wróciłaś do domu półprzytomna, wymiotowałaś, co się stało?". Nie należy ukrywać swojego niezadowolenia, ale jednocześnie trzeba szukać przyczyn, towarzyszyć młodemu człowiekowi w tej trudnej sytuacji i w tym sensie być po jego stronie.
A jak radzić sobie z opuszczonym gniazdem?
Zawsze będziemy czuć pustkę, bo to normalne, gdy bliska nam osoba się wyprowadza. Pytanie, co zrobimy z tymi uczuciami? Niektórzy mogą przytrzymywać dziecko na siłę albo wywoływać w nim poczucie winy: "Ja dla ciebie tyle poświęciłam, a ty nawet do mnie nie zadzwonisz".
Jeśli tak postępujemy, to lepiej zweryfikować nasze zachowanie, bo to znak, że żądamy od dziecka, aby zaspokajało nasze potrzeby emocjonalne. Możemy jednak po prostu być smutni. Nie starajmy się obciążać tym naszych dzieci, bo to normalna kolej rzeczy i smutek kiedyś przeminie - rodzice są od tego, żeby dać dzieciom skrzydła, a potem wypuścić je w świat.
Owszem, jest w tym jakiś tragizm, ale jest też optymizm, bo w ten sposób otrzymujemy namiastkę nieśmiertelności. Nie przytrzymujemy więc dziecka na siłę, nie żądajmy wdzięczności. To co mu daliśmy, ono odda własnym dzieciom i tak to będzie dalej się toczyć....
My rodzice w tedy mamy większe szczęście i zadowolenie kiedy widzimy jak nasze pociechy dzieci i wnuki przekazują to co my przekazaliśmy własnym dzieciom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz